Do przygotowania choinki z papierowej wikliny potrzebnych nam będzie ok. 44 rurek. Warto złożyć dwie rurki w jedną, powstanie wówczas długa rurka i wyplatanie stanie się łatwiejsze. Fot. 2. Choinka z papierowej wikliny - jak zrobić podstawę choinki. Krok 3 jak zrobić podstawę choinki z papierowej wikliny
Sprzęt do wykonania choinki na pniu. Do wykonania choinki na pniu będziesz potrzebować: – ciężkiego i solidnego pnia, – gałązek choinkowych, – kleju do drewna lub pistoletu klejowego, – noża do drewna i szpilek, – ozdób świątecznych. Krok 1: Wybierz odpowiedni pień. Wybierz odpowiedni pień do ozdobienia i ustaw go w pionie.
Jak co roku tuż przed Adwentem powoli rozplanowuję sobie czas by zdążyć, bez pośpiechu ze wszystkimi świątecznymi przygotowaniami. Czasu niby dużo, ale wiadomo jak to nie raz w praktyce wychodzi… Nie lubię niczego robić na ostatnią chwilę, więc pierniczki czekają już na polukrowanie, a ja zaczęłam przygotowywać ozdoby świąteczne, które w tym roku zawisną na naszej choince. Bombki ze wstążki już czekają gotowe w pudełeczku, a tym razem postawiłam na coś papierowego i mega szybkiego w wykonaniu – choinki z papieru. Aby zrobić proste choinki z papieru. Będziecie potrzebować: blok techniczny lub ozdobny karton wizytówkowy, nożyczki, sznurek lub mulina, cyrkiel, koraliki (opcjonalnie), linijka, szydełko. Najpierw na kartce rysuję cztery koła o średnicy równej: 10, 8, 6 i 4 centymetry. Wycinam dokładnie każde z nich. Biorę jeden z okręgów i składam go na pół. Rozkładam i składam w ten sam sposób kolejne boki. By zgięcia były dokładne dobrze “przejechać” po nich linijką. Po rozłożeniu powinien wyglądać tak. Tym razem składam do siebie górną i dolną część. Koło po rozłożeniu wygląda tak. Dzięki odpowiedniemu zginaniu okrąg podzielony jest na sześć równych części. Teraz koło składam tak, by boczne ćwiartki znalazły się w środku, a frontowe utworzyły kształt „trójkąta”. Tę samą czynność wykonuję z pozostałymi kołami. Dzięki temu powstały wszystkie części składowe papierowej choinki. Odcinam kawałek sznurka o długości mniej więcej 20 centymetrów i na jego końcu wiążę supełek, tak by z całości powstała pętelka. W powstałych daszkach robię mały otwór, a następnie przez największy z nich przy pomocy szydełka przewlekam utworzoną pętelkę ze sznurka. Po przewleczeniu robię kolejny supełek na górze i powtarzając czynność nawlekam kolejne części choinki kończąc na najmniejszej z nich. Na szczyt choinki możecie nawlec koralik lub po prostu zawiązać supełek. Wykonanie choinki z papieru jest bardzo proste. Bez problemu ze składaniem poradzą sobie także dzieci, oczywiście te mniejsze pod czujnym okiem rodzica. Gotowa ozdoba może już zawisnąć na choince. Nic bardziej nie cieszy niż własnoręcznie wykonana ozdoba Bożonarodzeniowa. Zdjęcia: Sylwia Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :) Czytaj kolejny artykuł: Uroda 21 listopada 2015 Jak dbać o włosy i pokonać strach? Pielęgnacja długich włosów często wymaga sporo wysiłku, doboru odpowiednich specyfików i jeszcze kilku fryzjerskich trików. Często zastanawiasz się jak dbać o włosy, ale to wszystko zda na nic się jeśli Twoja pociecha za każdym razem odmawia zamoczenia choćby najmniejszego kosmyka swojej grzywy. Wydaje Ci się to znajome? Spazmatyczny krzyk to coś co następuje zaraz po komunikacie „dziś myjemy włosy”. Prośba, groźba, przekupstwa, kary i nagrody – każde działało mniej więcej… 20 sekund. I nie to żeby Tola miała jakiś uraz, po prostu odkąd skończyła 3 lata nie akceptuje choćby kropli wody powyżej swojej szyi. Przez te wszystkie lata próbowaliśmy wielu sposobów i chociaż płacz pojawia się właściwie za każdym razem, to kilka z nich nie raz uratowało nas od roztrojenia nerwowego. Zacznijmy od początku. Mycie włosów – czas start Tak naprawdę kluczem jest dobry szampon dla dzieci, który nie szczypie w oczy i nie plącze włosów. Przy wiercącym się dziecku nie trudno o spłynięcie wody z szamponem do oczu, a to może tylko spotęgować strach. Wiele marek, np. JOHNSON’S Baby, ma całkiem spory asortyment, więc nie powinno być kłopotu ze znalezieniem tego odpowiedniego, by dziecko zamiast kołtunów miało piękne włosy. Na półkach sklepowych dostępnych jest wiele szamponów i płynów 2 lub 3 w jednym, jedyny warunek to przeznaczenie dla dzieci i niemowląt. Ważne, żeby nie zrazić dziecka już na samym początku. Pada deszczyk chlapu chlap Zamoczenie włosów to jeden z trudniejszych etapów mycia kosmyków, konkretnie jeden z dwóch. Rozwiązania siłowe to nie jest najlepszy sposób, za to dość niebezpieczny, dlatego żeby przełamać barierę przed wodą bawiłyśmy się w „deszczyk”. Nabrana w dłonie woda przeciekając przez palce bardzo dobrze imituje ulewę, a nawet i sztorm. Co prawda zamoczenie całych włosów tym sposobem jest czasochłonne, za to bywało że córka właściwie nie orientowała się, że ma już je mokre. Dzień dobry Pani czyli salon fryzjerski Jeden z lepszych sposobów to zabawa we fryzjera. Cały rytuał rozpoczęcia obsługi i sama usługa to coś dzięki czemu my kobiety potrafimy spędzić na fotelu kilka godzin (no, dobrze – ważny jest też efekt czyli piękne włosy ;)). Tak wyjątkowy klient jakim jest nasze dziecko wymaga (a właściwie wymusza) specjalnego traktowania. Działa tu dokładnie ten sam mechanizm jak przy „głowie i szyi” – podejmowanie decyzji to coś co uwielbiają wszystkie dzieci. „Czy życzy Pani sobie masaż głowy?”, „czy woda nie jest za ciepła?”, „a może ma Pani ochotę na kawę?”, „mam dla Pani specjalną odżywkę. Podoba się zapach? Jest sprowadzana dla króla i królowej, zawiera magiczny składnik z niewidzialnej wyspy koło Madagaskaru”. Im bardziej puszczam wodze fantazji, tym dokładniej mogę umyć włosy! Przychodzi mama do fryzjera W zasadzie pomysł ten narodził się równocześnie z poprzednim. Dla osiągnięcia efektu gotowa jestem na szarpanie za włosy, wodę w nosie i uszach oraz pianę w oczach. Właściwie to ostatnie jest najmniejszym problemem, bo na potrzeby zabawy rezygnuję ze swojego i używam szamponu dla dzieci więc nie mam problemu ze szczypaniem w oczy. Bywa i tak, że mamę godnie zastępuje lalka, w końcu ona też musi wiedzieć jak dbać o włosy, ale tak czy inaczej bez szamponu dla dzieci się nie obejdzie. Dziecko ma frajdę, a my bez skrępowania możemy powiedzieć „teraz moja kolej” :) Maska i nurkujemy Umycie włosów znacznie ułatwić mogą okularki lub maska do pływania. Co prawda nie jest to technicznie zbyt łatwe, ale i z tym dajemy sobie radę. Strach przed nalaniem wody do oczu to chyba największy element fobii. Ja też tego nie lubiłam i do dziś pamiętam jak mama wręczała mi do ręki gąbkę do mycia, wiec właściwie każdy sposób na osłonięcie oczu jest dobry. Gadżety Dzieci uwielbiają gadżety nie mniej jak ich rodzicie. Na rynku dostępnych jest ich cała masa – ronda kąpielowe, specjalne kubki dopasowujące się do kształtu głowy, dzięki którym woda nie spływa po czole, kolorowe pianki do mycia włosów. Za jakiś czas wymyślę pewnie jeszcze inne propozycje chyba, że pożegnamy krzyk na dobre, a Tola będzie już sama wiedziała jak dbać o włosy. Ten post jest sponsorowany przez JOHNSON’S Baby, ale zawarta treść jest mojego autorstwa. Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :) Czytaj kolejny artykuł: Dom 20 listopada 2015 Odrabianie lekcji z dzieckiem Nie lubię odrabiać lekcji z dzieckiem. Tak – dobrze przeczytaliście. Nie lubię. I co z tego? Ano nic, jak muszę to się angażuję. Ale żadna siła na świecie nie usadziłaby mnie na kilka godzin przy stole i kazała patrzeć dziecku na ręce. A za jakie grzechy ja się pytam? Co ja takiego złego zrobiłam i co złego zrobiło moje dziecko, żebyśmy obie miały sobie zafundować taki stres? Przecież gdyby mnie ktoś patrzył na ręce i sprawdzał czy równo piszę, to na bank bym się nie zmieściła w liniaturze a moje ręce poziomem drgawek śmiało mogłyby konkurować z rękami osób cierpiącymi na chorobę Parkinsona. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, że siedzę przy Duśce i tłumaczę jak krowie na rowie, że nie dojechała do linijki. Przecież ona to widzi, widocznie nie umiała inaczej. Zamiast kazać ścierać, czekam na następna literkę. Udało się? Super, znaczy tamta to był wypadek przy pracy. Zresztą powiem Wam, że im więcej się przy dziecku siedzi, tym gorzej mu te lekcje idą. Jak dzieciak słyszy: “źle, nie wyszło, jeszcze raz, popraw, postaraj się bardziej, no przecież potrafisz”, to w końcu przestaje wierzyć, że umie prawidłowo trzymać ołówek, a co dopiero literki nim pisać. Duśka na szczęście lubi odrabiać lekcje i na ogół czyni to bez oporów aczkolwiek w swoim rytmie i tempie. Do czego sprowadza się moja rola? Po pierwsze do przypominania, że jednak teraz odrabia lekcje a nie rysuje lub bawi się zegarkiem/linijką/chusteczką/wstawcie cokolwiek – na to będzie czas potem. Po drugie – do oglądania tego co zrobiła i chwalenia. Tak, chwalenia. Bo dziecko w początkowym okresie nauki trzeba przede wszystkim chwalić, nawet jeśli literki są tak koślawe, że o matko i córko :P przyjdzie czas nauczy się kaligrafii. A może i nie, jeśli odziedziczyła charakter pisma po mamie i babci. Szczerze mówiąc – jest mi to obojętne. Pisanie ręcznie wychodzi z mody. Po trzecie, jeśli widzę, że lekcje kompletnie jej nie idą (to znaczy, jak przychodzi do mnie pokazać każdy jeden rząd literek oddzielnie) to ogłaszam przerwę. A gdzie ja jestem w tym czasie? Najczęściej stukam zawzięcie w komputer w niewielkiej odległości od niej. Jestem na tyle blisko by widzieć czy rzeczywiście odrabia lekcje, czy coś ją rozproszyło i jednocześnie na tyle daleko, by dać jej poczucie samodzielności. Bo tak naprawdę o to w tym wszystkim chodzi. Dziecko powinno odrabiać lekcje samodzielnie, jedynie w krytycznych momentach prosić o pomoc. Tak z ręką na sercu, czy rodzice odrabiali z wami lekcje? Jak długo? Ze mną do połowy trzeciej klasy podstawówki, potem ogłosiłam niezależność. Odrabianie lekcji z dzieckiem, albo co gorsze, odrabianie lekcji za dziecko, to nie pomoc, to krzywdzenie swojej latorośli. Zauważyłam jeszcze taką rzecz, im mniej czasu tym sprawniej to odrabianie lekcji idzie. Nigdy nie ma problemu w poniedziałki i środy kiedy są tańce. We wtorki, czwartki i piątki lekcje idą bardziej opornie. Staram się pilnować by nic nie zostawało na weekendy. I jeszcze jedno Wam powiem: nie bójcie się mówić dzieciom rzeczy oczywistych. Czasem okazuje się, że dla nich to odkrycie porównywalne z odkryciem Ameryki przez Kolumba. „Tatusiu to ty mnie nauczyłeś kolorować, bo mi wytłumaczyłeś, że jak się koloruje to nie może zostać biały kolor i przy krawędziach trzeba zwolnić to wtedy się nie wychodzi za linie.” No właśnie, czasem przyda się trochę teorii przy wydawałoby się tak oczywistych czynnościach. A to czego najbardziej nie cierpię gdy odrabiam lekcje z Duśką to temperowanie kredek. No normalnie krew mnie zalewa, gdy słyszę, że znowu mam zatemperować kredki! Poważnie rozważam kupno temperówki elektrycznej. Fajny artykuł? Możesz nas pochwalić lub podzielić się nim z innymi :)
. 381 425 240 156 359 397 484 371